wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział 6

Hej! Dzisiejszy rozdział dedykuję wszystkim, którzy skomentowali rozdział.

HERMIONA

-Hej, jestem Sue Patterson. Mieszkamy razem w dormitorium, więc chciałam się przedstawić.-Nie lubię poznawać nowych ludzi. strasznie się boję, że później pomylę imiona czy coś. Żałuję, że nie jestem jak moja siostra.
-Hermiona Granger-odpowiedziałam. Wczoraj pokłóciłam się z Padmą. Ale dziś jest dzisiaj,więc mam drugą szansę. Sue jest bardzo wysoka jak na swój wiek, ma ładne czarne włosy z pomarańczowymi pasemkami.-Szukam Padmy Patil, nie widziałaś jej? Chyba już poszła na śniadanie. To może my też pójdziemy?
-Jasne, chodź!
-Hermiona... Strasznie długie masz to imię. Nie dałoby się go jakoś skrócić?-Wszystkim nagle przestało pasować moje imię. Co jest?
-Jesteś już trzecią osobą, której przestało pasować moje imię-Sue zaśmiała się.- W mojej rodzinie długie imiona to tradycja. Moja mama nazywa się Joshepine, mój tata - Kendrew, a moja siostra ma na imię Gwendolyn.
-O Merlinie! Prostszych imion się nie dało znaleźć? Ale imiona twojej rodziny chyba się skraca?
-Masz rację. Mama-Jossie, Phinnie, Sheppie. Skróty imion taty to Drew, Ken. A na moją siostrę mówimy Gwen, Dolly, Endolly, albo po prostu Wendy.
-A dla ciebie skrótu nie wymyślili?
-Chyba nie...
-Wiesz, ja jestem czystej krwi, więc u mnie długie imię to norma. 
-Długie? Sue, twoje imię jest króciutkie!-jeśli imię trzyliterowe jest długie, to jakie jest krótkie?
-To skrót. Od Sulviennie. Patrz, jesteśmy w porę! Sowy przyleciały!
-Może dostałam list z domu? Idę do Padmy.
-Ok, do zobaczenia na Zaklęciach!-Brunetka odeszła. No to teraz pytanie gdzie jest Padma? Tak! Znalazłam! 
-Padma?-Delikatnie zwróciłam się ku Hindusce.
-O, Hermiona! Słuchaj, przepraszam cię za wczoraj! Ja po prostu musiałam odreagować!-Dziewczyna zaczęła mnie wylewnie przepraszać. Kurcze, nie lubię jak mnie ktoś przeprasza. Nigdy nie wiem jak się zachować.
-Nic się nie stało.Każdy ma lepsze i gorsze dni. Patrz, sowy!- ciekawe, czy rodzice mi odpisali.Mówiłam im co należy zrobić, ale oni nigdy mnie nie słuchali. Co prawda niedaleko nas mieszka jakaś czarodziejka, to może im pomoże. W stronę Padmy kierowała się jakaś pomarańczowa sowa. Dlaczego ja się nie przykładałam do nauki, jak na biologi mieliśmy ptaki?!? Sowa Padmy miała przywiązane dwa listy.
-Dwa listy?-spytałam dziewczyny.
-Jeden Parvati, drugi mój. Idę zanieść go siostrze.-Nagle dziewczyna odeszła. A do mnie podleciał biały ptak.Odwiązałam list.- Leć ptaszku, leć! - ciekawe, co rodzice napisali.


Droga Hermiono!
Cieszymy się Twoim szczęściem i tęsknimy za Tobą. Czekamy, aż przyjedziesz na święta. Jak u Ciebie?Twoje książki...Oddaliśmy je biednym. Skoro już nie należysz do naszego świata, to nie będą Ci już potrzebne. U Dolly wszystko dobrze. Wyjechała na kurs malarski do Włoch, do Sycylii na dwa tygodnie. Mam nadzieję, że podoba Ci się w Twojej nowej szkole. W świecie, do którego twoja rodzina już nie należy. 
Twoi rodzice. 

Nagle opuszczam list, który zaczął mnie parzyć w ręce. Z niedowierzaniem patrzę na słowa, moich rodziców. Chociaż nie wiem czy pozwolą mi się jeszcze nazywać rodzicami? Może karzą mi mówić do siebie Jossie i Ken? Gdzie ja się podzieję na wakacje? Kto mi kupi podręczniki na drugi rok?
-Hermiona! Co się dzieje?- Padma wyrwała mnie z rozmyślań.- Czytaj. - Podałam jej list. Zaczęła czytać. W jej oczach zobaczyłam przerażenie.
-Ale jak...Jak oni... Ale ... Jak mogli ci coś takiego wysłać?
-Wiesz co Padma? Chodźmy stąd. Nie jestem już głodna.- wzięłam Padmę pod rękę I wyciągnęłam ją z Wielkiej Sali.


Harry

-Ej, Potter!- Czyżbym słyszał Blaise'a Zabiniego? Odwróciłem się. Miałem rację.
-To rozumiem, że ty też zamierzasz mi mówić po nazwisku? To może od razu pójdę do Nimfadory i powiem jej, żeby mówiła mi Potter? A ja do niej, no nie wiem, Potterówna? 
-Coś ty się tak zdenerwował? Chciałem tylko spytać, czy idziesz na śniadanie? 
-Tak, idę. Sorry, po prostu strasznie mnie to denerwuje! I w dodatku Dorka...
-Rozumiem twój ból... Miley...- W sumie to prawda. Oprócz niego jeszcze tylko 3 osoby rozumiały mój ból. -To idziesz na śniadanie?
-Jasne.-Drogę do Wielkiej Sali przebyliśmy w milczeniu. Usiedliśmy i nagle zobaczyłem Hedwigę. Widzę, że oprócz listu miała jeszcze paczkę. Czyżby jakiś prezent? Odwiązałem list i paczkę, a następnie nakarmiłem sowę orzechami. Hedwiga je lubi.

Harry,
Sapphira pragnie ci przekazać, że "miło, że pamiętasz zasady, aczkolwiek szkoda, że nie stosujesz ich w praktyce". Harry, mój drogi. Pamiętasz, że ja miałem być Ślizgonem? Widocznie przeszło na ciebie. Nie przeszkadza mi to i jestem pewien, że twój tata też byłby zadowolony. Co do Quidditcha, jeśli to lubisz, zgłoś się na przesłuchania. W paczce jest prezent. Otwórz go po pierwszej lekcji Astronomii(ulubionej lekcji twojego taty i twojej mamy). Otwórz go w samotności, proszę. O jego istnieniu powiedz tylko przyjaciołom. 
Masz pozdrowienia od Sapphiry, Naty i Logana.

Syriusz.

 Astronomia... Jest jutro. Mam czekać do jutra? Poczekam... 
-Hej Harry!
-Nott? Myślałem, że mówisz do mnie po nazwisku...-zaskoczyłem się.
-Bywają wyjątki. Idziesz na Transmutację?
-Idę. Mamy ją z prof. McGonnagal?
-Tak.


Ron

Dzisiaj na śniadanie poszedłem sam. Nie chciałem nikogo spotkać. No, może oprócz Dorei. Niedługo mamy przesłuchania do Quidditcha. Zauważyłem naszego Hermesa. Odwiązałem list.

Kochany Ronie!
Najpierw otworzyłam list do ciebie. Jestem szczęśliwa, mimo iż jesteś Puchonem. Moja babcia też była Puchonką. Faktem jest, że niezbyt ładnie wyglądasz w żółci. Ale lepiej niż w zieleni! Poznałeś kogoś? Masz pozdrowienia od taty i Ginny. 
Mama

Trzeba by odpisać. Ja nie umiem pisać listów!!! Idę na Eliksiry.





I znowu Ron nie wyszedł! Miałam dodać rozdział wczoraj, ale nie udało się. 
I co sądzicie?