czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 7

Hermiona

Wyciągnęłam Padmę z Wielkiej Sali. Nadal nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Byłam załamana. I po co ja szłam do Hogwartu. Nadal byłabym z rodziną. A teraz? Nawet nie wiem co teraz robić. 

-Hermiona?- wyrwała mnie z zamyślenia Padma.-Co się dzieje?
-Nic. A właściwie wszystko. Za sprawą jednego, głupiego listu straciłam cały świat. Wszystko się posypało. Niczego nie jestem pewna, nic nie mam. I po co w ogóle do tego Hogwartu przyjeżdżałam? 
-Zdurniałaś, Hermiona? Porozglądaj się po Hogwarcie, ludzi poznaj.-Namawiała Padma.
-Nie lubię poznawać nowych ludzi. Boję się, że pozapominam ich imiona, albo pomylę ich. Wolę książki.-odparłam. Ja naprawdę nie lubię zawierać znajomości. Czy to takie dziwne?
-Hermiona... Jak czytasz książkę, to też poznajesz nowych bohaterów, ich imiona, wyglądy, charakter... Tak samo jest z człowiekiem. Mam siostrę bliźniaczkę, Parvati. Poznałaś ją. Ja zawsze byłam w jej cieniu. Ta mniej rozrywkowa, mniej śmiała, ten odludek, nieudana bliźniaczka. Kiedyś próbowałam jej dorównać, naśladować ją, ale przez to byłam jeszcze bardziej niewidzialna. Wtedy coś zrozumiałam. Nie powinnam była próbować być Parvati. Bo nią nie byłam. Byłam, jestem i będę Padmą Patil. Tylko w ten sposób coś osiągnę.Ty też nigdy nie będziesz swoją siostrą, Gwendolyn. Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. Nie musisz być gwiazdą szkoły. Ale nie zamykaj się na świat. Nic dobrego z tego nie wyniknie. Postaw na siebie. A teraz chodź na Obronę Przed Czarną Magią. Podobnież są nowi praktykanci.
-Padma...-zaryzykowałam pytanie.
-Tak?
-Dlaczego opowiedziałaś mi to wszystko?
-Bo ci zaufałam. I nie chcę, żebyś popełniała moje błędy. A teraz chodź, bo się spóźnimy i Evelyn się wkurzy.
-Jaka Evelyn?-zdziwiłam się. Czyżby znała imiona wszystkich, którzy uczęszczają do Hogwartu?
-Prefekt. Ma Numerologię, piętro wyżej i obiecała wskazać nam drogę. - Padma wyszła z naszego pokoju. Po chwili, złapałam torbę, poprawiłam włosy w lustrze i pobiegłam do salonu. Tam już czekała moja współlokatorka z Evelyn Dowson. Dopiero teraz zauważyłam, że nasza prefekt jest niziutka. Moja siostra jest z nią równa, a Gwen ma 158 cm. Evelyn ma piękne, długie i niezwykle proste, brązowe włosy. One są tak jakby czekoladowe. Ślicznie podkreślają jej mocno niebieskie oczy.
-Hermiona, właśnie o tobie rozmawiałyśmy. Jestem Evelyn.-wyciągnęła do mnie rękę szatynka.
-Hermiona-Podałam jej rękę
-Ok, Hermiona, musimy już iść, sala do OPCM jest trochę daleko, musimy zejść na drugie piętro. A tak w ogóle, to jak wam się podoba Hogwart?-spytała się Evelyn. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. bo przecież nie powiem, że przez 3 dni poznałam mniej niż 10 osób? Przecież ja wędrowałam między domitorium, salami lekcyjnymi, a Wielką Salą!
-Jeszcze nie zdążyłyśmy go zwiedzić. Jest taki ogromny!-uratowała mnie z opresji Padma-Tak łatwo się tu zgubić!-ciągnęła moja współlokatorka-Fajnie by było, gdyby ktoś starszy zorganizował wycieczkę zapoznawczą dla wszystkich pierwszorocznych Krukonów, albo dla wszystkich pierwszorocznych uczniów Hogwartu!
-Wiesz, to niegłupi pomysł. A może któraś z was zapałała miłością do Quidditcha?-spytała Evelyn. Tylko co to jest ten Quidditch?
-Ja myślałam, żeby się przyjść na eliminacje, ale nie jestem pewna.-Odpowiedziała Padma.
-A ty Hermiona?
-Ja nawet nie wiem, co to jest ten Quidditch.-Ze wstydem przyznałam się. Wyczułam, że rumieńce wypływają mi na policzki.
-Wyjaśnię Ci później. Evelyn, która to sala?
-Druga po prawej. To ja lecę na numerologię. Pa!
-Weszłyśmy do sali. Przy biurku siedziała pani profesor.
-Usiądźcie, tylko z taką osobą,z którą chcecie siedzieć przez cały semestr. Bo na moich zajęciach nie ma przesiadania się. A tak w ogóle to nazywam się Miranda Mirror. Na zajęciach przez 2 miesiące będziemy gościć czworo stażystów: Pana Ethana Greengrassa, Pana Steve'a Parkinsona, Panią Miley Zabini, Panią Nimfadorę Potter. Na dziś to już koniec, możecie już iść. Tylko mam nadzieję, że traficie prosto do swoich pokoi wspólnych. Do widzenia!

Harry


-Teodor... Muszę ci coś powiedzieć.-Muszę go uprzedzić, żeby tym razem usiadł ze mną.

-Mów.
-Na Transmutacji mi nie uciekaj, siedzisz ze mną.-wyrzuciłem jednym tchem
-I tego się tak obawiałeś? Nie jestem potworem, nie zjem cię. Patrz! ta sala jest od Transmutacji!
-Skąd wiesz?-Naprawdę muszę nadrobić poznawanie nowych ludzi.
-Gadałem z twoją siostrą. Chciała nas odprowadzić, ale uznałem, że zbytnio być się krępował. A teraz chodź!-Przyśpieszył krok i wszedł do jedynej sali na tym korytarzu. tam zauważyłem kota siedzącego na biurku.
-Witajcie na moich zajęciach! Nazywam się Minerwa Mcgonagall i jestem nauczycielką Transmutacji.- powiedział kot. Zaraz, to nie kot, ale kobieta w podeszłym wieku. Jak zapewne zauważyliście, Jestem animagiem. Zajęcia z Waszą grupą, tzn. ze Ślizgonami i Gryfonami będziemy mieć do końca roku, w każdą środę i piątek. W piątek nasze zajęcia będą trwać dwie godziny. Na moich lekcjach nie toleruję hałasu. transmutacja to trudna sztuka i musicie być naprawdę skupieni. Każdy hałas będzie bezwzględnie karany. A teraz proszę, przeczytajcie pierwszy rozdział waszego podręcznika. -Zakończyła swój monolog nauczycielka. Teraz nie popełniłem tego samego błędu. Usiadłem z Teodorem. Dzisiaj na mojego męczącego kuzyna jest skazany Blaise. Transmutacja to może być ciekawy przedmiot. Słyszę, że Draconowi już się znudziło czytanie. Zaczął rozmawiać z czarnoskórym sąsiadem.
-Proszę Pana! Dlaczego pan rozmawia w czasie przeznaczonym na czytanie rozdziału zatytułowanego "Teoria Transmutacji"? Jak pan się nazywa?- spytała się mojego białowłosego kuzyna.
-Ja?- odpowiedział idiota, jakim jest Draco.
-Tak, pan.
-Draco, Draco Malfoy.
-Dobrze, panie Malfoy, za rozmawianie podczas lekcji odejmuje pańskiemu domu 5 punktów.-Na sali rozbrzmiał hałas. Tworzyli go ślizgoni, w tym ja. Dom Slytherina traci 10 punktów za przeszkadzanie w lekcji. A teraz, pan Malfoy streści nam przeczytany rozdział. Panie Malfoy, pana kolej.-wskazała na mojego kuzyna, który jak podejrzewam, nawet nie zajrzał do książki. Pelham nie będzie zadowolona. wręcz przeciwnie, będzie wkurzona, bardzo wkurzona.
-No więc tak.-Zaczął Draco.- Ogólny wzór na transmutację to: Transmutant + Transmutacja =Wynik Transmutacji. Istnieją 2 prawa transmutacji. Transmutant, czyli subprodukt, to rzecz, którą transmutujemy, a wynik transmutacji to rzecz, powstała w procesie transmutacji.-yyy, on coś umiał???
-Dobrze, panie Malfoy. Mało szczegółowo i nieskładnie, ale dobrze. Proszę przeczytać ten rozdział raz jeszcze. Jesteście wolni.-Wychodząc złapałem Draco.
-Skąd ty to wiedziałeś. Przecież cały czas gadałeś z Blaisem. Obserwowałem cię. Otworzyłeś książkę i cały czas zawracałeś głowę Zabiniemu. Nie czytałeś. 
-Widzisz, kuzynie, moja mama jest fascynatką transmutacji. Teorię to ja znam do 7 roku włącznie. Lecę do dormitorium, zapomniałem pióra. 

Ron

-Rudowłosy Puchonie! Poczekaj chwilę!-Super. Ktoś zauważył, że mój typ urody zupełnie nie pasuje do Hufflepuffu. Przystanąłem na chwile i odwróciłem głowę. Zauważyłem niskiego Puchona o blond włosach.
-Co chcesz?-zapytałem.
-Chciałem cię poznać! Jesteś Ron Weasley, prawda?-Skąd on zna moje nazwisko? Ok,jestem rudy i podobny do moich braci. Ale imię? Czyżbym tylko ja był takim odludkiem i nikogo nie znał?
-Tak, a ty? I skąd wiesz, jak się nazywam?
-Jestem Ernie Macmillan. Moja starsza siostra, Willie, tak właściwie to skrót od Willow, bardzo ceni sobie twojego starszego brata, Percy'ego. Uznałem, że ty także musisz być taką fascynującą i ciekawą postacią. Chodź na Eliksiry! Podobnież Nauczyciel jest straszny! O! To tutaj!-wskazał na potężne czarne dzrzwi. Otworzył je. Usiedliśmy w ostatniej wolnej ławce. Ledwo usiedliśmy, a przez drzwi wszedł wysoki, czarnowłosy człowiek o bladej twarzy. uznałem, że to musi być nauczyciel.
-Nazywam się Severus Snape.-Powiedział ten tajemniczy człowiek.-Jestem nauczycielem Eliksirów. Na moich lekcjach powinna panować bezwzględna cisza, każda niesubordynacja będzie surowo karana. Jeżeli nie jesteście głąbami, z którymi zazwyczaj muszę pracować, docenicie piękno eliksirów. Część z was zapewne uzna to za bezużyteczny przedmiot, ponieważ nie ma tutaj głupiego machania różdżką. A Puchonki znowu bezczelnie się śmieją. Jak się panna nazywa?-profesor wskazał dość wysoką jak na swój wiek dziewczynę o mysich włosach. 
-Helen McCory, proszę Pana.
-Panno McCory, Jestem zmuszony wytrzymać z tobą co najmniej 5 lat i byłbym bardzo rad, gdybyś nie chichotała na moich lekcjach. Nie znoszę tego i każdy kto chichotać będzie zostanie ukarany. Z czego panna tak bezczelnie chichotała?
-Nieważne panie profesorze.
-Popełniłaś błąd. Wielki błąd. Kiedy ja się o coś pytam, to mi się odpowiada. -10 punktów dla Hufflepuffu. A, zapomniałbym! W tym roku, na zajęciach będzie mi towarzyszyć panna Elisabeth Turner, stażystka. Weźcie z niej przykład, a coś w waszym marnym życiu osiągniecie. Na następną lekcję proszę, abyście przeczytali 2 pierwsze rozdziały waszego podręcznika. Jesteście wolni.-Skończył, a mimo to uczniowie siedzieli.Po chwili odwrócił się.-A wy nadaltu jesteście? Wynocha!-wrzasnął Snape. Wszyscy w pośpiechu zaczęli się pakować. Ja byłem przyzwyczajony do wrzasków mojej mamy, ale Ernie cały drżał.
-Ernie, co ci jest?-spytałem.
-Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś na mnie krzyczy. Chodź już, musimy iść na Transmutację.-I poszliśmy.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Jak wam się podobało? To mój najdłuższy rozdział. Czekam na komentarze!

wtorek, 16 lutego 2016

Przepraszam!

Dawno nie było nowego rozdziału, ale mam nadzieję, że rozomuiecie. Szkoła... No i moje lenistwo... Nowy, dłuższy rozdział w czwartek!